Smartfon – co robi z naszym mózgiem?

Codziennie dotykamy smartfona częściej niż kogokolwiek z naszych bliskich. Też tak masz? Sprawdź, co korzystanie z telefonu robi z twoim mózgiem.

Sędzia główny USA John Roberts Jr. Stwierdził, że telefony są tak „natarczywą częścią codziennego życia, że gość z Marsa mógłby dojść do wniosku, że są one ważną cechą ludzkiej anatomii”. Biorąc pod uwagę wyniki badań opublikowanych przez Psychology Today, takie stwierdzenie nie jest przesadnie abstrakcyjne. Mówią one bowiem, że:

  • 94% badanych stwierdziło, że czuło zakłopotanie, gdy nie ma przy sobie telefonu,
  • 80% osób czuło zazdrość, gdy ktoś inny trzymał ich telefon,
  • 70% badanych zakładało, że poczuje przygnębienie, panikę i bezradność, jeśli ich telefon zostanie zgubiony lub skradziony.

I najmocniejsze:

Wg badań NPR.org, ponad połowa uczestników wolałaby mieć złamaną kość niż złamany telefon.

Jeszcze dekadę temu takie wyniki badań byłyby pewnie niemożliwe do osiągnięcia. Co się zatem wydarzyło w ciągu ostatnich lat? Już wyjaśniam.

Apki, smsy i lajki, a nasze potrzeby

Na początek szybkie pytanie – gdybyś miała w ciągu chwili odpowiedzieć, co najczęściej przeglądasz w telefonie, co by to było? Stawiam dwa kilogramy żelek, że będzie to jedna z aplikacji, które pozwalają nam na komunikowanie się z innymi (mail, Instagram, Facebook, Telegram, Messenger) lub po prostu w starym, dobrym stylu – stukanie smsów lub rozmawianie przez telefon. Czasem wymieniamy się wiadomościami, kiedy indziej obserwujemy życie innych albo sprawdzamy, czy polubienia pod ostatnim postem płyną szerokim strumieniem. Albo chociaż strumieniem. Dobra, potoczek wystarczy. Wszystko to dyktowane jest jedną, kluczową dla nas potrzebą. Potrzebą poczucia, że żyjemy wśród innych, że mamy z nimi nieprzerwany kontakt.

Człowiek od zarania dziejów jest istotną społeczną, zwierzęciem stadnym. Być może forma realizacji tej potrzeby się zmieniła, jednak ona sama drzemie w nas bardzo mocno. Wszystko zapisane jest w naszym tzw. mózgu gadzim. Nie tylko chcemy żyć wśród ludzi, bo to przyjemniejsze niż w samotności. Kiedyś było to jednym z podstawowych warunków przetrwania – przedstawiciele plemienia, którzy sprawniej się komunikowali, mieli więcej znajomości, a co za tym idzie, w razie potrzeby dostawali wsparcie w postaci pożywienia czy informacji o zbliżającym się zagrożeniu.

Dodatkowo, obserwowanie innych pozwalało nam lepiej zrozumieć ich nawyki, język, a to niosło za sobą poczucie bycia częścią społeczności, która jest nam lepiej znana, a przez to bliższa. Badania pokazują także, że gdy mamy dobre relacje z ludźmi ze swojego otoczeniem, nasze samopoczucie znacznie się poprawia. Inne badania wskazują, że posiadanie satysfakcjonujących związków w rodzinie lub/i ze znajomymi uszczęśliwia nas znacznie bardziej niż dobra materialne czy prestiżowa praca.

Dopamina party

Teraz, gdy już nieco lepiej rozumiesz, jak głęboko potrzebujemy komunikacji ze światem, łatwiej będzie zrozumieć, jak przekłada się to na nasze częste korzystanie, a czasem wręcz uzależnienie od smartfona. W tym miejscu cała na biało wjeżdża pętla dopaminowa, która jest z naszym ciągłym klikaniem w ekran, mocno zespolona.

Dla porządku ustalmy, czym jest konkretnie dopamina. To neuroprzekaźnik, który reaguje między innymi na pracę układu nerwowego. Nazywana jest hormonem szczęścia choć nie jest hormonem i nie tylko za szeroko rozumiane szczęście odpowiada.  Prawdą jest za to, że wpływa mocno na nasze procesy myślowe, a przy okazji koncentrację, motywację (na przykład do jedzenia czy uprawiania seksu). Wyrzut dopaminy powoduje, że odczuwamy satysfakcję, radość, przyjemność, nawet euforię. Ze względu na te właściwości dopamina bierze bardzo aktywny udział w systemie nagrody, wspierany pętlą dopaminową harcującą po naszym mózgu.

Rysunek pomoże mi to lepiej zobrazować.

Dobra, a jak to dokładnie działa? Pozwól, że posłużę się przykładem. Wyobraź sobie, że twój telefon daje ci znać, że przyszło powiadomienie (dzwoni, wibruje, rozbłyska ekran – to, w jaki sposób dostajesz cynk o nowej aktywności, wbrew pozorom dla naszego mózgu bardzo istotne znaczenie, o którym powiem później). Odblokowujecie go w operacyjne 2,5 sekundy, a tam – bodźcowe bachanalia: koleżanka zaprasza na kawę, partner podsyła link do ciekawego artkułu (ok, wysyła mema z Make Life Harder), znajomi lajkują twój ostatni post, gdzieś przyszła wiadomość na whatsappa, plus jeden z obserwowanych influencerów wrzucił nowe storisy, macie nowego maila albo obserwowany twórca wrzucił nowy film na jutuba. Dzieje się!

Za każdym razem, gdy odbierasz taki komunikat, mózg dostaje sygnał ktoś o mnie myśli, z kimś czuję więź, mogę czuć się bliżej osoby lub grupy, uwielbiam to. I pach! Dopamina płynie rwącym strumieniem do mózgu. Dzieje się tak kilka (-naście, -dziesiąt) razy dziennie. Twój mózg bardzo szybko uczy się, skąd przychodzą miłe odczucia. Z czasem zaczyna rozumieć i łączy fakty – twój telefon równa się skok dopaminy, w brzuszku robi się cieplej.

Koniec imprezy, koniec… myślenia?

Jednak nawet najwyższy poziom dopaminy w końcu opada, a mózg dbając o twoje dobro, będzie żądał więcej tego, co miłe i puchate. Nauczył się już przez ten czas, że takie właśnie emocje dostarcza mu – tak, brak zaskoczenia – twój smartfon. W związku z tym, gdy tylko brokatowa rzeka dopaminy zaczyna się wyczerpywać, natychmiast szukasz źródła jego zasilenia. Podnosicie telefon albo wręcz fizycznie się z nim nie rozstajecie. Trzymasz go w kieszeni spodni, w dłoni, w torebce przy ciele. Ma być blisko, najbliżej. Jakie są tego skutki dla nas i dla naszego otoczenia? Znamienne.

Po pierwsze techniczne, naświetlamy się niebieskim światłem. Gdy jest tego sporo, męczą się oczy, mózg się przegrzewa, gorzej się zasypia, płycej śpi. Poza tym, tracimy zdolność obserwacji tego, co poza ekranem telefonu. W niemal każdej sytuacji (włączając prowadzenie samochodu) przeglądamy (się) w ekranie, nie dostrzegając nie tylko tego, co w offline może być ciekawe i piękne, ale też dla nas realnie niebezpieczne. Mamy coraz większy problem z koncentracją, oczekujemy bodźców płynących w mniej niż sekundę, a w przyrodzie takie rzeczy dzieją się rzadziej. Nie mamy w związku z tym przesadnie dużo cierpliwości.

Badania przeprowadzone przez Microsfot wykazały, że nasza umiejętność koncentracji spadła z 12 do 8 sekund (złote rybki mogą ponoć utrzymać uwagę przez 9 sekund). Przyspieszamy filmy na YouTubie i podcasty (to ma nawet swoją nazwę: podfasting). To prowadzi do tzw. leniwego umysłu. Badanie przeprowadzone przez naukowców z University of Waterloo i opublikowane w czasopiśmie Computers in Human Behavior wskazują, iż przez to, że nasze smartfony pomagają nam szybko znaleźć numer telefonu, dają nam błyskawiczne wskazówki dojazdu i polecają restauracje, powodują, że coraz częściej unikamy samodzielnego myślenia. Za to uczestnicy badania, którzy wykazali się silniejszymi zdolnościami poznawczymi i większą chęcią analitycznego myślenia, spędzali mniej czasu na korzystaniu z funkcji wyszukiwarki swoich smartfonów.

Nasze badania potwierdzają związek między intensywnym używaniem smartfonów a obniżoną inteligencją — powiedział Gordon Pennycook, współautor badania. To, czy smartfony faktycznie zmniejszają inteligencję, jest nadal otwartym pytaniem, które wymaga przyszłych badań – dodał Nathaniel Barr, drugi z autorów badania. „Ważne jest, aby zrozumieć, w jaki sposób smartfony wpływają na ludzką psychikę i odnoszą się do niej, zanim te technologie będą tak w nas zakorzenione, że trudno sobie przypomnieć, jak wyglądało życie bez nich”. Zauważył też, że już teraz możemy już być w tym momencie.

Maleje poziom skupienia, umiejętności poznawcze, rośnie nasza frustracja, gdy rzeczy dzieją się zbyt wolno (czyli w swoim tempie). Ta ostatnia wzbija się na wyżyny nie tylko u nas samych.

Najważniejsze relacje

Psychologowie z Uniwersytetu Essex w swoim badaniu wykazali, że wystarczy, że położymy telefon na stole (nawet, gdy jest wyciszony), a osoby z którymi przy nim siedzimy będą mniej chętne do dzielenia się istotnymi informacjami, a ich zaangażowanie w konwersację spadnie. Ma to nawet swoją nazwę: phubbing czyli lekceważenie innych na rzecz naszych telefonów. To prowadzi do co najmniej rozczarowań, a w dalszej perspektywie konfliktów i zrywanych bądź nadwątlonych relacji.

Przez nieprzerwane używanie telefonów słuchamy mniej uważnie. Jesteśmy przyzwyczajeni do natychmiastowości komunikatów, newsów i obrazów przez co coraz trudniej jest nam wysłuchać osobę siedzącą naprzeciwko nas, mówiącej w swoim normalnym tempie. Gdy dodamy do tego fakt, że mózg przetwarza słowa dużo szybciej, niż je wypowiada, a samo to przetwarzanie jednym z najbardziej angażujących i zawiłych zadań, z jakim nasza cierpliwość wystawiona jest na gigantyczną próbę. Wybieramy zatem opcję wygodniejszą. Szybkie scrollowanie, odświeżenie feedu czy maila, klik tu, komentarz tam, reakcja, dopamina, taka sytuacja.

To używać czy nie?

Jasne, smartfony pozwalają nam pozostać w kontakcie ze znajomymi, nawet po zmianie miejsca zamieszkania, skończeniu szkoły czy pracy. Dzięki temu możemy mieć szerszą sieć ludzi, którym możemy się zwierzać, podróżować i uczyć się od nich. Uzyskujemy przez to bardziej zróżnicowaną sieć społecznościową.

Wciąż jednak najbardziej wartościowe relacje to te, które budujemy i podtrzymujemy na żywo. Badania opublikowane w trakcie trwania pandemii COVID-19 pokazały, że o ile media społecznościowe i komunikatory pozwalają na utrzymywanie relacji z wieloma osobami w krótkim czasie, o tyle Internet nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie zrekompensować nam jakości spotkań na żywo i poczucia bliskości, prawdziwego kontaktu w trakcie spotkań twarzą w twarz. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie budować głębokie i szczere relacje, które nasz mózg ceni najbardziej.

Dobra wiadomość jest taka, że po pierwsze znajomość psychologii stojącej za tym, dlaczego robimy różne rzeczy, może być pierwszym krokiem do powstrzymania naszych szkodliwych nawyków. Po drugie, korzystanie z telefonu nie powoduje takiej samej reakcji neurologicznej, jak przewlekłe uzależnienie. Zazwyczaj nie ma objawów odstawienia związanych z używaniem telefonu – jest to raczej nawyk, który można naprawić zresetowaniem i czyszczeniem (choć zdaniem wielu specjalistów urządzenia mobilne mają wiele czynników behawioralnych i neurobiologicznych, które pokrywają się z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych takich jak kofeina, alkohol czy narkotyki).

Pierwszy krok to zatem wiedza i edukacja, co telefon robi z nami oraz co my, codziennie robimy z telefonem. Jeśli dzierżymy go w dłoni zbyt wiele godzin, widzimy tego negatywny wpływ na nas samych i nasze relacje, a nie jesteśmy w stanie sami się od tego odciąć, może pomoże aplikacja do zarządzania i monitorowania czasu przed ekranem?

Smartfon to przecież wspaniałe narzędzie. Tak długo, jak pozostaje narzędziem. A nie wygodnym i w długiej perspektywie bardzo szkodliwym substytutem rozmów i spotkań człowiekiem twarzą w twarz.